,,Aborcja” przy zagrożeniu życia matki

W lipcu byłam na wykładzie z teologii moralnej o czynach ludzkich i dowiedziałam się czegoś, co uzupełniło moją wiedzę o aborcjach i widzenie świata. Postanowiłam się podzielić, bo może też nie wiedzieliście. Zabicie dziecka którego życie grozi życiu matki przyrównuje się do sytuacji, w której osoba B próbuje atakować osobę A i osoba A się broni i w obronie własnej niechcący zabija osobę B. Zabicie osoby B nie było celem, lecz skutkiem ubocznym; celem było ratowanie życia osoby A. podczas którego ,osoba B i tak by zginęła. W przypadku zagrożenia życia ciężarnej matki życie jej dziecka siłą rzeczy jest również zagrożone. Osoba B i tak by umarła z przyczyn niezależnych.

W moralności Kościoła katolickiego przyjmuje się, że jeśli jeśli są spełnione poniższe warunki:

– życie osoby (np. matki, ew. także jednego z dzieci – zdarzają się przecież ciąże w których np. jedno dziecko rozwija się w macicy, drugie poza nią) jest zagrożone

– czekanie z interwencją jest niebezpieczne dla życia matki

– podjęcie środków służących ratowaniu życia matki (lub życia dziecka z prawidłowo rozwijającej się ciąży) spowoduje śmierć tego dziecka

…to jak najbardziej dozwolone i wskazane jest podjęcie środków służących ochronie życia matki (ew. drugiego dziecka), a śmierć dziecka, które stanowi zagrożenie, jest po prostu nieuniknionym skutkiem ubocznym procesu ratowania życia matki. Czekanie z podjęciem ratunku jest po prostu nieodpowiedzialne i niepoważne, bo spowoduje, że wszyscy zginą.

Ten wykład uświadomił mi, że posądzanie Kościoła o niechęć ratowania życia nie ma sensu, ponieważ w sytuacjach zagrożenia życia kobiety jak najbardziej wskazane jest ratowanie tego życia. Kościół temu nie zaprzecza.

Tak to zostawiam, na wypadek, gdyby ktoś myślał, że Kościół to taka żądna krwi instytucja, która chce śmierci kobiet i heroizmu. Otóż nie. To tylko pogłoski.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz