Jak i gdzie można zjeść – restauracje w Chinach

Tym razem chciałabym opowiedzieć Wam o swoim doświadczeniu z chińską kuchnią. Na pewno nie będzie to opis bardzo obiektywny ani szeroko i dogłębnie ujmujący wszelkie aspekty kulinarne Państwa Środka, chcę po prostu odpowiedzieć na zadane mi pytanie, co z tutejszych potraw mnie urzekło, lub zainteresowało.

We wstępie wspomnę jeszcze, że Shaanxi jako prowincja zaliczająca się do północnych Chin, słynie z makaronu i produktów mącznych (mantou, baozi, jiaozi), co odróżnia ją od prowincji południowych, gdzie jada się głównie ryż.

Jedzenie rzeczywiście jest tanie. Oczywiście drogie restauracje też znajdziemy, ale i tak obiad dla grupy przyjaciół tutaj kosztuje mniej, niż w Polsce.

Jakie mamy wobec tego możliwości? Tradycyjnie w chińskiej restauracji zostają nam podane nie dania (kotlet-ziemniaki-surówka), ale potrawy. To znaczy, że wybieramy sobie z listy (znakami lub w obrazkach) jakąś potrawę (lub więcej) i do tego dostajemy dużą garść ryżu w małej miseczce. W takim miejscu warto jeść obiad w kilka osób, lub chociaż dwie, bo wtedy mamy większą różnorodność potraw.

Gdy jest nas naprawdę dużo, powiedzmy 5 lub 8, lub 20 osób, siadamy przy okrągłym stole (często w osobnym pomieszczeniu), na środku którego znajduje się mniejszy obracany szklany stolik, na nim stawiane są potrawy (każdy wybiera swoją ulubioną), następnie w trakcie jedzenia obracamy ten szklany stolik i każdy może spróbować wszystkiego.

Inną dostępną możliwością dla przyjaciół jest tak zwany „hot pot” – w stole znajduje się palnik, na którym kelner stawia garnek z gorącą zupą i gotujemy w niej różne rzeczy, następnie przekładamy je do własnej miseczki (gdzie znajduje się skomponowany przez nas samych sos) i jemy.

Niektóre restauracje funkcjonują w ten sposób, że wybieramy sobie dowolne dodatki spośród mięs, grzybków, sałat i najprzeróżniejszych wersji tofu, płacimy za nie w kasie i przekazujemy do kuchni, gdzie zostają wszystkie razem przyrządzone bardzo smacznie i podane z ryżem.

Samotnemu człowiekowi, chcącemu po prostu zaspokoić głód, co najczęściej zdarza się w ciągu popołudniowej przerwy na lunch i sen, z pomocą przychodzą liczne małe restauracyjki, w których szybko przygotowują potrawę na zamówienie.

I kilka słów o szkolnej stołówce. Z tego, co zauważyłam, zagraniczni studenci raczej jej unikają, lub korzystają okazjonalnie. Żeby coś w niej kupić, konieczna jest karta którą doładowujemy w biurze wytwarzania i ładowania kart w osobnym budynku, lub też paragon jednorazowo uiszczonej opłaty przy kasie na sali.

Stołówka jest czynna 3 razy dziennie, rano w porze śniadania (czyli przed zajęciami o 8.30), w porze 午饭 wufan 12.00-14.00 i podczas obiadokolacji (17.00-19.00). Na początku byłam wiecznie głodna, swoim zwyczajem odżywiając się nieregularnie, mając wrażenie, że w godzinę po posiłku znów go potrzebuję, ale potem odkryłam komfort odżywiania się w tym stołówkowym rytmie, razem z milionami chińskich studentów. Być może nie są to fantastycznie smakowite specjały, ale bardzo wygodne jest to, że nie muszę poświęcać czasu na gotowanie sobie samemu (co w studenckim akademiku w Polsce było nieodzowne).

Oprócz tego jest naprawdę tanio. Jem obiady za 2-3 złote. Na Guanghua Lu, ulicy tuż przy murze Uniwersytetu, pełnej małych barów i restauracyjek, można zjeść za 4-7 złotych naprawdę wielką miskę pysznego chińskiego jedzenia. Drugim miejscem „Pysznie i tanio” jest stołówka nad marketem Ren Ren Le. Stanowczo nie są to miejsca uczęszczane przez zwykłych turystów.
Tak więc Chiny spełniły moje nadzieje co do wyśmienitej, taniej kuchni, a jej ogromną zaletą jest różnorodność.
Jednakże nie wszyscy są z niej tak zadowoleni. Wielu obcokrajowców, z którymi miałam tutaj kontakt, chińska kuchnia przyprawiła o problemy trawienne i wolą
przez większość czasu gotować sobie sami. Prawdopodobnie zresztą robiłabym to samo, gdybym miała przed sobą perspektywę zostania tu na dłużej.

W następnym artykule opiszę kilka chińskich potraw, które nie pozostawiły mnie obojętną.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz