Nieuchwytne skutki niebicia

Kary fizyczne – kontrowersyjny temat. Chociaż niektórzy – zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy – nie wyobrażają sobie, że mogliby o tym dyskutować. 

Subiektywna moja obserwacja jest taka, że znam osoby, które nie były bite w dzieciństwie i one mają taką godną pozazdroszczenia, naturalną postawę, która daje światu sygnał: ,,jestem ok. To w porządku, że jestem, mam prawo być”. Jakby to, że mają prawo nie tylko istnieć, ale istnieć w sposób komfortowy dla siebie, było tak oczywiste, że nie warto o tym wspominać. 

Nawet, gdy zmagają się z trudnościami, frustracją, nieporozumieniem czy gniewem, to nadal mają w sobie taką niewymuszoną godność. Nie sprawiają wrażenia, jakby przepraszaly że żyją, jakby chciały kogoś przeprosić za swoje istnienie – i to wydaje mi się kluczowe: najwyrazniej bijąc dziecko – poza innymi wyrządzanymi szkodami – rodzic daje mu jasno do zrozumienia, że coś jest nie tak na poziomie głębszym, niż jego chwilowe zachowanie; że coś jest nie tak z jego istnieniem w ogóle. Pozostaje człowiek zastraszony, często na poziomie tak głębokim, że tak naprawdę w codziennym funkcjonowaniu się tego nie dostrzega. 

Oczywiście osoby niebite nie mają lekkiego życia, nie brakuje im problemów ze sobą i z innymi, są narażone na manipulacje, boją się, złoszczą i płaczą. Oczywiście rodzice krzywdzą dzieci na wiele sposobów, nie tylko karami cielesnymi.

Różnicę – subtelną i dostrzegalną nie od razu – widać dopiero w podejściu do życia i do samego siebie. Rozmawiając z niektórymi osobami zauważam nie tylko, że nie boją się stawiać światu wymagań, ale że nie przychodzi im do głowy, że mogły by nie mieć prawa tych wymagań postawić. 

Autorem rysunku w tym wpisie jest Jerzy Filip Sztuka, a powstał on dla czasopisma Zbliżenia.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz