Jak ludzkość zepsuła narodziny

Pokuszę się o stwierdzenie, że narodziny to najważniejszy moment ludzkiego życia. Owszem, poczęcie jest kluczowe – ale ono odbywa się w ukryciu i nie bardzo da się je zepsuć, chyba, że nie dbamy o zdrowie wcześniej. Jak już człowiek zacznie żyć, to moment przyjścia na świat jest chwilą jedyną w swoim rodzaju, porównywalną chyba tylko do śmierci (o niej innym razem). Podobnie, jest to moment niezwykle ważny dla jego rodziców – ponieważ w tym momencie niejako stają się rodzicami nowego człowieka, pojawia się ktoś nowy, a oni zyskują tożsamość rodziców nowej osoby.

Dobry poród to wydarzenie, które daje kobiecie poczucie siły i sprawczości, a ojcu pomaga otworzyć się na dziecko z pełną odpowiedzialnością i czułością oraz nabrać nowego rodzaju szacunku i podziwu dla swojej partnerki. Narodziny dziecka to moment istotny dla jego zdrowia: powikłania po porodzie zbyt wczesnym albo pełnym interwencji medycznych mogą się ciągnąć całe lata, podobnie jak psychiczna i emocjonalna trauma u małego człowieka. 

Miło by było, gdyby każda kobieta mogła wspominać chwilę przyjścia swojego dziecka na świat ze wzruszeniem, dumą, radością i poczuciem siły. Ale tak nie jest. Wiele kobiet ma traumę, część z nich ma PTSD, dolega im wypadanie narządów i nietrzymanie moczu, a kilka matek, z którymi rozmawiałam, zarzekało się, że nie chciało kolejnych dzieci po tym, jak drastycznym doświadczeniem okazały się narodziny pierwszego (co powinno zainteresować rząd, próbujący podkręcić demografię). Kobiety boją się rodzić dzieci. 

Dlaczego jest tak źle? 

Typowa historia o porodzie, którą słyszałam już dziesiątki razy, brzmiała mniej więcej tak: 

,,Pojechałam do szpitala, rodziłam długo, wyciszyły się skurcze. Lekarz wybierał się na urlop, chciał przyspieszyć poród. Podano mi oksytocynę, skurcze stały się szybkie i intensywne ze nie mogłam oddychać, dziecko niedotlenione, zrobili mi cesarkę i uratowali życie”. 

Miło, że uratowali, ale prawdopodobnie nie byłoby takiej konieczności, gdyby nie błędne koło interwencji medycznych. Często słyszałam też historie w stylu: 

,,bez mojej zgody nacięli mi krocze, rodziłam w pozycji leżącej na plecach, do dziś czuję tę bliznę”. 

Dlaczego w Polsce prawie połowa porodów kończy się cesarskim cięciem podczas gdy WHO zaleca, by odsetek cc nie przekraczał 15%? Dlaczego przy zdecydowanej większości porodów nacina się krocze, skoro w Skandynawii dzieje się tak jedynie w 7% porodów? Czyżby Polki różniły się anatomicznie? Czy może boją się bólu i nie chcą rodzić, a szpitale otrzymują refundację za każdy wykonany zabieg? 

Może wkradła się rutyna albo wypalenie zawodowe? Pacjentek nie traktuje się indywidualnie, zamiast tego dąży się do jak najszybszego wypuszczenia z murów szpitala żywego dziecka, odczepionego od żywej matki. To, jaki będzie tego psychiczny koszt dla kobiety, a także to, jakie będzie miała zdrowotne komplikacje,  jest nieistotne… 

Może popada się w błędne koło interwencji? Zakaz jedzenia (bo może, ale nie musi być konieczność cesarki), oksytocyna, trudności z głębokim oddychaniem, niedotlenienie matki i dziecka, zaburzenia tętna i cesarka… albo: ,,brak współpracy rodzącej z personelem” i próżnociąg? 

Może kobiety słyszą te drastyczne opowieści i tak się boją, że nie chcą rodzić i blokują się psychicznie, co również niechybnie kończy się cięciem?

Położne są specjalistkami od fizjologicznego porodu. Niestety w Polsce rola położnej jest sprowadzana do roli pomywaczki i sekretarki. Położne bywają one zblazowane i wypalone, bo nie są doceniane. Porodami zajmują się lekarze, którzy są przyzwyczajeni do komplikacji i patologii i się ich boją. Słusznie, dobrze, że mamy specjalistów od komplikacji. Jednak lęk nie jest dobrym doradcą, a rutyna to furtka do nadużyć. Komplikacje – jak sama nazwa wskazuje – nie są normą. Są wypadkiem, wyjątkiem, który potwierdza regułę, że kobiety są stworzone do rodzenia dzieci i robią to od setek tysięcy lat. Rodziły, zanim w ogóle powstała medycyna, szpitale, zawód lekarza i aseptyka.

Źródła:


Długość porodu w świetle współczesnych badań naukowych:
https://rodzicpoludzku.pl/baza-wiedzy/dlugosc-porodu-w-swietle-wspolczesnych-dowodow-naukowych/

Petersen: Przyjmować poród po ludzku – Fragment książki Sylwii Szwed: https://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/petersen-przyjmowac-porod-po-ludzku/

Porównanie urazów krocza ze względu na stopień referencyjności szpitala: http://www.przeglad.amp.edu.pl/uploads/2018/2/173_2_55_2018.pdf

Wywoływanie porodu – nie daj się na to nabrać! https://www.sosrodzice.pl/wywolywanie-porodu-daj-sie-nabrac/

Ilustracja: visualisingbirth.org

Jeśli pomogłam i chcesz symbolicznie dorzucić się do prowadzenia bloga, możesz postawić mi kawę.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz